Zasadniczo opracowanie to przygotowałem z myślą o studentach Biotechnologii (gdzie przedstawiam go w formie wykładu), ale myślę, że może również znaleźć swoich odbiorców wśród osób związanych z weterynarią, a szczególnie tych, pracujących w laboratorium. Nie ma ono charakteru naukowego, lecz elementarny, gdyż jego celem jest przystępne i praktyczne, na miarę możliwości, wprowadzenie do podstawowych zagadnień związanych z cytometrią przepływową. Tak więc jest ono przeznaczone dla „laików cytometrycznych”, dlatego też celowo pominąłem zagadnienia związane z aspektami fizycznymi (istota wzbudzania, fluorescencja itd.) i technicznymi (przetwarzanie impulsu, szczegółowe dane na temat detektorów itp.), aby czytelnik nie utracił sedna sprawy „tonąc” w tego typu detalach. Cytometria przepływowa jest mylona ze umiejętnością obsługi cytometru przepływowego (to jakby utożsamiać mniejszą czy większą wirtuozerię pianistyczną z umiejętnością strojenia fortepianów). Cytometria przepływowa to już nie tylko technika jako taka, ale nauka o jej zastosowaniu w immunologii, mikrobiologii, transplantologii i innych naukach. Największym problemem jest analizowanie prób, czyli właściwe bramkowanie; w wielu (większości ?) przypadkach wymaga to sporego doświadczenia i wiedzy. Często rozdział populacji dodatniej i ujemnej jest bardzo trudny (dla laika wydaje się być arbitralny, choć są to tylko pozory, o ile bramkowanie zostało wykonane przez doświadczoną osobę); szczególnie dotyczy to struktur i substancji zlokalizowanych wewnątrzkomórkowo a ponadto integryn. Kiedy w 2006 roku, stawiając pierwsze kroki w cytometrii, zapytałem moją mentorkę, Panią Carol Riccardi, kiedy poczuła się pewnie w tej technice, odpowiedziała: „po 4 latach ciągłej pracy w tym obszarze, ale wątpliwości co do bramkowania nadal się zdarzają”. To mówi samo za siebie. Doświadczenie to jest to, od czego nie da się uciec prowadząc badania z zastosowanie cytometrii przepływowej. Tomasz Maślanka